poniedziałek, 11 kwietnia 2011

10.04.2011 - Dolina Chochołowska



Doszły mnie słuchy iż w dolinie chochołowskiej są już krokusy.
Stwierdziłem iż trzeba tą wiadomość sprawdzić i ewentualnie potwierdzić lub zdementować te pogłoski.
Nie namyślając się długo zabrałem plecak, aparat i wyruszyliśmy na wyprawę badawczą ;)
Pogoda nie była za rewelacyjna, było pochmurnie tak ok.5 st. a do tego wiał zimny wiatr.
Tak że warunki i tak były lepsze niż te w ciągu ostatnich kilku dni, gdzie dość porządnie wiało.
Wyruszyliśmy z Krakowa ok 9.30, po drodze przed miejscowością Klikuszowa ujrzeliśmy pięknie ośnieżone, na szaro-białym tle chmur Tatry:)
Widok zapierał dech, powietrze było tak przejrzyste że widok zdawał się być nierealny a promienie słońca przebijające się przez chmury i oświetlające ośnieżone zbocza tatr dodawały jakiejś głębi temu widokowi.
Żałuję że nie udało mi się zatrzymać i uwiecznić tego widoku. Niestety ruch był dość spory.
Na parking na Siwej Polanie dotarliśmy ok.11.15. Za  postój na parkingu zapłaciłem 20zł, a za wejście na teren TPN po 4 zł od osoby.
Już przy wjeździe na Siwą Polane zauważyliśmy całe połacia krokusów a po drodze na polanę chochołowską przybywało tych "fioletowych plam" na zielonym dywanie z trawy :)
Pomimo iż pogoda nie była idealna a krokusy raczej "nie rozwinięte" i tak wyglądały świetnie co utwierdzało nas w wierze że na polanie przy schronisku będzie prawdziwy raj krokusów:)












Przeszliśmy Siwą Polanę i zagłębiliśmy się w las. Szliśmy drogą asfaltową aż do Polany Huciska, gdzie zrobiliśmy sobie krótką przerwę na zjedzenie batonika ;)  Po drodze jakoś niewiele oznak wiosny zauważyłem, gdyby nie połacia Lepięznika i drące się sikorki to mógłbym pomyśleć że tu wiosny jeszcze nie było.













Zbliżaliśmy się do polany chochołowskiej, pełni nadziei zobaczenia "krokusowego raju".
Widoki znajomych górskich szczytów cieszyły nas bardzo gdyż wiedzieliśmy że już jesteśmy na polanie chochołowskiej :) 














Ale co to!!!
Ku naszemu zdziwieniu i wręcz przerażeniu "krokusowy raj" nie wyglądał jak raj.
Można by nawet stwierdzić iż ten raj zmienił się w cmentarz :(
Krokusów były co prawda nie rozwinięte i było ich całe mnóstwo ale zdecydowana większość była połamana!!!
Widok był bardzo smutny, jakby ktoś przejechał po polanie jakimś "walcem drogowym".
Tylko nieliczne okazy wydawały się być "zdrowe".







 



Tak oto marnie wygląda z bliska  "krokusowy raj"














Po krótkiej przerwie w schronisku, posileniu się deserem chochołowskim i wypiciu gorącej herbaty ruszyliśmy w drogę powrotną . 


W tle od lewej Ropa (grzbiet Trzydniowiański wierchu) i Wołowiec. 


 Prowodyrka tej ekspedycji :)


Naczelny fotograf, kierowca i autor bloga ;)
 No pięknie się nastroszył :)
Lepsza reszta "ekipy" za aparatem :)






Powyżej nieliczne okazy pierwiosnka lekarskiego:)






Poniżej dla porównania krokusy z Siwej Polany 







No i kolejny pozujący ptaszek :)







Z parkingu wyjechaliśmy ok 17,lecz musiałem się zatrzymać i z fotografować  te piękne ośnieżone górskie szczyty :)




















Generalnie wyprawa się udała.
Znaleźliśmy dowody na istnienie krokusów na polanie chochołowskiej :)
Lecz niestety także na straszne spustoszenie jakie uczyniły w "krokusowym raju "ostatnie porywiste wiatry.
I pomimo tego iż pogoda nie rozpieszczała nas tamtego dnia to szarlotka z bitą śmietaną i jagodową polewą smakowała wyśmienicie :)
Pozdrawiam wszystkich żądnych krokusów i smakoszów szarlotki :)

1 komentarz: